Geoblog.pl    Habazie    Podróże    Mienia    Mienia - relacja
Zwiń mapę
2009
28
mar

Mienia - relacja

 
Polska
Polska, Mienia
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Spływ udało się zorganizować w ostatniej chwili. Przy okazji wywożenia kajaka do naprawy aż pod Otwock (eksperymentalne spawanie, na razie działa), grzechem by było nie wykorzystać reszty miejsc na dachu i nie spłynąć czegoś w okolicy. Świder jako większy miał poczekać na swoją kolej, może zdążymy się jeszcze tam pojawić póki jest woda. Została więc Mienia.
Może nie miało być lekko, łatwo i przyjemnie, ale niczego strasznego nikt się nie spodziewał. O jazach wiedzieliśmy, woda była całkiem wysoka więc i drzewa mogły być całkiem zabawne. Okazało się, że „zabawnych” rzeczy było więcej niż sądziliśmy.
Mienię zaczęliśmy dość nisko, dopiero przy stawach w [????????]. Na początku było dość płytko, ale i tak rzeka nie przypominała niczym mętnej, zarośniętej strużki znanej z letnich wycieczek rowerowych. Gdy minęliśmy stawy i cała woda wróciła na swoje miejsce to skończyły się płycizny. Płynęliśmy spokojnie, przeszkód było mało, czasami tylko niskie, spokojnie spływalne progi. Do atmosfery pikniku brakowało tylko słońca.
Wreszcie trafił się większy próg, z malowniczo zwisającymi gałęziami rosnącego obok drzewa. Wymuszało to trochę krzywe napłynięcie, ale miejsca było dosyć. Dobry nawyk kazał ustawić na brzegu asekurację, w końcu po coś wozimy rzutki. Odwój był płytki, więc niebezpieczeństwa nie było, jednak nikt na kabinę się nie pisał. Niestety, zwisające gałęzie wymusiły na Karolu jeszcze bardziej krzywe napłynięcie niż próg mógł wybaczyć i mieliśmy krótką przerwę na wylewanie wody. Najważniejsze, że wszystko było ze śmiechem na ustach i to nie tylko ze strony suchych osób.
Dalej już atrakcji było mniej, progi malutkie, drzew niewiele. Nurt dość wartki, ale rzeka mocno kręciła i do zaplanowanej mety zbliżaliśmy się dość powoli. Płynięcia nie przyspieszały lokalne kładeczki, czyli przerzucone przez rzekę betonowe słupy. Odgłos dna kajaka ocierającego się o beton przyprawiał o ciarki na plecach.
Jedna z kładeczek szczególnie wryła nam się w pamięć. Była na ulubionej wysokości kajakarzy, za nisko żeby przejść dołem, za wysoko żeby na nią napłynąć bez pomocy drugiego kajaka. Nurt był bardzo przyzwoity i jak pierwszy dobiłem do kładki bokiem, żeby pomóc innym to prawie się okazało że jednak można przepłynąć dołem :) Lodzik też podpłynął bokiem i jemu już udało się przejść dołem, szkoda tylko że rozstał się przy okazji z kajakiem :) Mienia zbiera swoje żniwo, to już druga kabina. Teraz już mieliśmy osobę na kładce do pomocy, więc pole manewru było większe. Spróbowałem przejść górą, czymś w stylu back deck rolla i przy drobnej pomocy Lodzika się udało. Człowiek uczy się jednak całe życie i wtedy zrozumiałem, że trzymanie okularów przeciwsłonecznych przypiętych do fartucha, gdy zaraz położę kajak kokpitem na kładce nie jest najlepszym pomysłem. Agata wybrała już tradycyjną metodę współpracy na przeszkodzie, Lodzik złapał za dziób wciągnął na górę, ciągnie dalej i niestety nurt złapał rufę kajaka :) Lodzik znowu w wodzie, Agata kabina pod kładką. Trzeci skalp Mienii. Więcej chętnych do walki z kładką nie było. Brak zaufania? Tylko Lodzik potraktował sprawę ambicjonalnie, przeniósł kajak nad kładkę i jeszcze raz zawalczył. Tym razem się udało, z pomocą Miśka back deck roll nad kładką. Tylko schodzenie z mostka okazało się trudniejsze, jednak ładna eskimoska na rękach uratowała sprawę. Naszym zmaganiom na kładce towarzyszył tubylec na brzegu, który podczas miłej pogawędki miał dużo ciekawych pytań - „Chyba zimna jest woda?” „Przeszkadza wam nasza kładeczka?”.
Czasu było coraz mniej, spieszyliśmy się na mecz Polska – Irlandia, a rzeki jeszcze kawałek został. Jeszcze mieliśmy nadzieję na skończenie całej trasy, jednak kolejna kładeczka na wysokości Duchnowa pozbawiła nas złudzeń. Czwarta kabina i musieliśmy skorzystać z pomocy mieszkającego po sąsiedzku Tomka, który pomógł nam dotrzeć do samochodów.
Tym razem rzeka nas pokonała, jednak już planuje rewanż w przyszłym roku. Niech tylko Mienia zbierze siły i wodę z okolicy.

Rafał
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Habazie

Habazie
zwiedzili 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 40 wpisów40 0 komentarzy0 73 zdjęcia73 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
13.04.2009 - 13.04.2009
 
 
12.04.2009 - 21.04.2009
 
 
05.04.2009 - 05.04.2009